Podroż Busikiem z Hanoi do Ha Long, z krótkim postojem na kawę i zakup pamiątek trwa do godz 12,30...(pamiątek nie kupiliśmy, ale żałujemy tego, gdyż widzieliśmy piękny obraz z Bambusa), w porcie króciutki postój i zaraz wsiadamy na łódkę która wiezie nas na Nasz wypasiony statek PHENIKS, na statku krótkie powitanie, następnie przydzielenie kajut, mamy śliczną kajutkę z wielkim łóżkiem, super łazienką i oknem na całą ścianę z którego mamy podziwiać zatokę HA LONG... mamy podziwiać???
Tylko jak, skoro pogoda jest katastrofalna, pochmurno, mgła i nic prawie nie widać, jesteśmy załamani, przylecieliśmy w sumie specjalnie do Wietnamu aby zobaczyć Ha Long a tu D...pa, ale co robić, na pogodę nic nie poradzi...
Zaraz po tym jak nam przydzielono kajutę, prawie od razu wołają nas na pyszny obiadek... na statku poznajemy włoską rodzinkę (3 osobowa) z Ventimiglii z którymi dzielimy stolik w restauracyjce na statku, chociaż towarzystwo mamy swoje, włosi trochę zarozumiali i dziwni, szczególnie Włoszka Pina strasznie jazgotliwa i wszystko wie najlepiej, syn i mąż odzywają się tylko jak ona na chwile (max 2 min) zamknie swoją jadaczkę... ale przynajmniej się nie nudzimy... statek płynie już ponad godzinę a tu D...pa nadal pochmurno i nie wiele widać, chociaż zdaje się że słoneczko próbuje się gdzieś przebić przez chmury...
W chwili gdy dopływamy do Smoczych Skal, mamy super niespodziankę, mgła znika prawie całkowicie i wychodzi co jakiś czas piękne słońce, nasz przewodnik mówi że tutaj zawsze jest lekka mgiełka (chyba prawda bo na pocztówkach też często jest widoczna lekka mgła), ale ta mgiełka dodaje uroku temu miejscu, widoczki są piękne, woda błękitno-zielona, a słoneczko co jakiś czas rozświetla całą zatokę HA LONG... schodzimy ze statku i dowożą nas łódeczką do pierwszej skały wynaturzającej się z wody, gdzie najpierw wspinamy się schodami w kierunku Grot ze stalaktytami i stalagmitami, groty nie powalające, widzieliśmy już ładniejsze, ale za to pięknie na kolorowo oświetlone, i za właśnie za oświetlenie grot należy się Wietnamczykom pochwała... poza tym widoczki na zatokę Ha Long z tego miejsca są powalające... tym bardziej że mamy w końcu słonce na które już nie mięliśmy nadziei...
Po zwiedzeniu Grot, łudką Nas podwożą do przystani gdzie mamy wsiąść do kajaków (kto chce, włosi nie płyną), aby moc popływać kajakiem po miedzy Smoczymi Skalami. Ania trochę panikuje bo przecież żadne z nas nie umie pływać, ale przeciec po pierwsze dostaliśmy obowiązkowo kamizelki ratunkowe, a po drugie przecież nie przylecieliśmy do Wietnamu po to aby się tutaj utopić ;-)
Po krótkim wahaniu bierzemy kajak i płyniemy, i... było SUPER... wszystkiego w życiu trzeba zakosztować...
Po powrocie na statek, mamy pół godzinki na prysznic i zaraz potem SUPER kolacja składająca się z ryb, krewetek, krabów i innych morskich wynalazków... wszystko pięknie podane i super przyrządzone... obsługa rzeczywiście w najlepszym wydaniu... po kolacji kolejne zajęcia, na górnym pokładzie... zaproszenie na kawusie, karaoke i jakieś gry i zabawy... My się szybko ewakuujemy, po pierwsze ostatnie dni były dość wyczerpujące, a po drugie trzeba sprawdzić czy nasze ogromne łoże w kajucie jest wygodne do... tego już nie bedę opisywał co się działo... Pssst