docieramy do Delf po południu, trzeba trochę się powspinać samochodem aby tutaj dojechać ale pozostałości archeologiczne dawnych Delf rekompensują nam trudy podrózy, wszystko wspaniale zachowane, przepięknie położone wysoko w górach na zboczu starożytne Delfy, jest naprawdę co pozwiedzać, na mnie Delfy robią większe wrażenie niż Olimpia... niesamowity klimat starożytności już czuć na Swietej Drodze mijając Skarbiec Ateńczyków wyobrażam sobie życie tutaj ponad 2000 lat temu... dochodzimy do dobrze zachowanego teatru ale coś nas tkneło aby iść zobaczyć stadion Olimpijski na szczycie góry... choć nie ma o nim wiele w przewodniku wspinamy się wyżej... to co widzimy robi wrażenie, stadion wygląda tak jakby tutaj jeszcze wczoraj biegali starożytni Olimpijczycy... niestety wejście na bieżnię jast zagrodzone linami, postanawiamy po cichu kilkoma schodkami zejść na kilka sekund... była kobieta pilnująca aby nie wchodzić, ale widzi Nas na bieżni i nie reagule więc spacerkiem idziemy wzdłuż trybun bieżni Stadionu... niesamowite wrażenie, poczuliśmy się jakbyśmy się cofneli w czasie...
jedziemy jeszcze do Tolosu Świątyni Ateny trochę oddalonej od głównego kompleksu starożytnych Delf... spotykamy tutaj Polaków którzy także indywidualnie zwiedzają Grecję... świątynia Ateny również robi niesamowite wrażenie, a może to klimat starożytnych Delf tak na Nas podziałał iż jesteśmy dosłownie oszołomieni tym co widzimy... jeżeli starożytna Grecja to napewno Delfy...
jeszcze tylko małe zakupy przed podróżą i jedziemy na nocleg do Kalambaki... około 4 godz. jazdy