Pociag przyjezdza na stacje w LAO CAI zgodnie z planem, tutaj za 2 USD przesiadamy sie w Busik do Sapa (1 godz jazdy), w Sapa jestesmy wczesnie rano wiec wszystko jescze pozamykane, i na dodatek jesst lekka mrzawka, miasteczko powoli budzi sie do zycia... wiec zaczynamy od Kawki w lokalnej knajpce, tuz obok wlasnie otwieta sie Biuro Turystyczne ktore nam oferune za 20 USD trekking calodniowy... juz prawie jestesmy zdecydowani, ale najpierw jeszcze chcemy porownac ceny w innych biurach... w trakcie naszeko poszukiwania zatrzymuje nas kierowca motocykla i proponuje obwiezienie motorkiem po wszystkich najazniejszych punktach gdzie odbywaja sie trekkingi... Ania jak zwykle marudzi i panikuje, ale ostatecznie staje na moim i bierzemy 2 motorki po 10 USD... tym bardziej ze pogoda zaczyna sie robic ladna nawet co jakis czas gdzies przedziera sie sloneczko... a na ulicach jest co raz wiecej lokalnej lutnosci w strojach regionalnych 4 grup etnicznych ktore zamieszkuja wioski w okolicach SAPA.
Motorkami jedziemy najpierw w kierunku Wioski TAN VAN i LAO CHAI skad rozciaga sie przepiekny widok na pola ryzowe te same ktore fotografowane sa zwykle w przewodnikach i na kartkach pocztowych, widok naprawde jest cudny... juz wiem ze warto bylo zmienic program i przyjechac do Sapa... nastepnie jedziemy w kolejna trase do wioski TAI PHING, tutejsze kobiety ubierają się w czerwonawe stoje i na glowach nosza cos w rodzaju czerwonej poduszki... w wiosce tej znajdue sie takze swieta grota w ktorej jest mala kapliczka buddyjska... nic szczegolnego, ale wioska calkiem przyjemna...
Ostatni punkt w SAPA to wioseczka CAT CAT, zdecydowanie najpiekniej polozona i najpiekniejsza, do wioski schodzi sie dlugimi schodami miedzy tutejszymi domkami z bambusa, na koncu czeka na nas nagroda w postaci calkiem ladnego i przyjemnego wodospadu... z naszymi motocyklistami na skuterkach jestesmy umowieni z drugiej strony wawozu w ktorym miesci sie wioska CAT CAT, wokol ktorej na stokach, znajduja sie tarasy z polami ryzowymi... droga w druga strone dosc meczaca ale widoki wszystko rekapensuja... po prostu PIEKNIE...
Na sam koniec zatrzymujemy sie jeszcze w SAPA na wysmienity posilek w wietnamskiej knajpce, kupujemy troche pamatek, odwiedzamy lokalny bazarek owocowo warzywny i po dobrym spacerku po SAPA o godzinie 17.00 ruszamy busikiem (2 USD) do LAO CAI na nasz pociag do Hanoi...
Dzisiejszy dzien udany i pelen wrazen, a dzieki temu ze w obie strony mamy wagon sypialny, zupelnie nie odczuwaamy zmeczenia, zreszta odpoczniemy jutro na naszym rejsie po zatoce HA LONG BAY...