Kolejna podróż zaczęła się nadzwyczaj spontanicznie, Ania 3 dni temu wróciła z Weekendu z Paryża, zupełnie zwiedzona…
- towarzystwo nie dopisało
- koleżanki okazały się nader upierdliwe, szczególnie jedna…
- pogoda nie dopisała bo lało i było zimno
- i co najważniejsze… fotek nikt nie umiał ładnych zrobić, nie wspominając że Myszka nie ma zdjęć pod swoją ukochaną Wieżą Eiffla
Już w drodze z lotniska do domu, Ania zaczyna marudzić że chce gdzieś jechać na wycieczkę, bo ma doła, ale na tym się skończyło… w środę wieczorem okazuje się że mam wolne do wtorku, zaglądam w Internet i widzę że są oferty na lot do Madrytu, Walencji i Istambułu… może by tak wyskoczyć do Turcji, na 5 dni… ???
Po namyśle stwierdzamy że gdzieś lecimy, no i... wygrała Turcja, a będąc już w Turcji musimy zobaczyć oprócz Istambułu, także Efes i Pamukkale, okazuje się że bilet do Izmiru jest niewiele droższy… więc lecimy.
O godz. 21.00 kupujemy bilety do Izmiru na jutrzejszy lot o godz. 6.55… mamy do wylotu 8 godz. Zabieramy się naprędce za pakowanie, ułożenie programu, przygotowanie jedzenia dla dzieciaków na 5 dni… co tam musimy zdążyć to zdążymy.
Na szczęście Fabrizio może nas jutro zawieźć na lotnisko czyli ten kłopot odpada… dzięki Ci za to FABRI :-)