Wracając z Gwadelupe postanawiamy jechać na druga stronę Mexico City do dzielnicy Coyoacan, zajmuje nam to około 1,5 godz. jazdy metrem. Miasto Meksyk jest ogromne, nie wsiadaliśmy na pierwszej i nie wysiadaliśmy na ostatniej stacji Metro a mimo to jedziemy i jedziemy. Wysiadamy na stacji Miguel Angel de Quevedo (linia 3)
Dzielnica Coyoacan jest bardzo urocza i niesamowicie malownicza, wszystkie kamieniczki pomalowane są na soczyste kolory, na ulicach można spotkać różnych ciekawych ludzi, typowa dzielnica Artystów różnej maści, klimacik bardzo fajny…
Spacerkiem idziemy wzdłuż Avenida Farncisco Sosa, przy której są usytuowane zabytkowe Kolonialne Rezydencje i Hacjendy, wybudowane niegdyś przez bogate Rodziny, po drodze odwiedzamy Casa Alvarado, bardzo ładna rezydencja, z ładnym ogrodem, warto zajrzeć do środka.
Idąc dalej mijamy bardzo uroczy Placyk Santa Caterina przy którym stoi (zamknięty) kościółek pod tą samą nazwą, po prawie godzinie spacerku i przejściu kilku kilometrów wzdłuż Avenida Francisco Soza, docieramy w końcu do Plaza Hidalgo.
Placyk jest niesamowicie malowniczy, dookoła niego stoją bardzo dobrze zachowane kolonialne kolorowe kamieniczki, uroku dodaje tryskająca fontanna, mnóstwo Palm i zieleni oraz grający muzycy czy uliczni malarze, miejsce bardzo fajne, włóczymy się po okolicznych uliczkach i placykach, czas w dzielnicy Coyoacan zatrzymał się w miejscu w czasach kolonialnych.
Z chęcią zostali byśmy tutaj na dłużej ale za kilka godzin wylatujemy z Meksyku z powrotem do USA, a jeszcze musimy kupić walizkę i spakować wszystkie pamiątki i inne rzeczy o które się wzbogaciliśmy w Mexico.
Drogę powrotną pokonujemy TAXI, które podwozi nas do najbliższej stacji Metro za 2 USD, kierowca zasugerował sam że teraz są ogromne korki i pojedziemy bardzo długo do centrum Mexico City, a metrem przejedziemy tą sama trasę o połowę krócej.
W Europie Taksiarz zacierałby już ręce, i wiózł klienta choćby i 3 godz. w korkach, Meksyk ciągle nas czymś mile zaskakuje.