Odprawa na lotnisku w Mexico City przebiegła bez problemu, chociaż z małymi nieprzyjemnymi niespodziankami jak się okazało później (już w NYC)
Otóż na lotnisku w Mexico City na strefie wolnocłowej kupujemy 4 butelki Tequili, jednak nie dostaje się Alkoholi w zapieczętowanej reklamówce tylko sklep dostarcza zakupione butelki na pokład samolotu, przy wejściu do samolotu pani z odprawy mówi że jeszcze nie doniesiono zakupów ale mamy się nie martwić bo przyniosą do samolotu… w Dallas okazuje się że nic nie dostarczono, a w Nowym Yorku jak dzwonimy to mówią nam że ktoś zapomniał dostarczyć na pokład i wyślą nam z powrotem pieniądze… mam jednak gdzieś ta kasę, ja chciałem mieć oryginalną Tequile z Meksyku
Jednak było to jedyne mniej przyjemne doświadczenie z Meksyku, cały pobyt był jak najbardziej udany, nikt nas nie okradł, nie uprowadził, wszyscy byli mili i naprawdę uprzejmi... nie wiem o co z tym niebezpiecznym Meksykiem chodzi ???
DALLAS
Lot do Dallas minął spokojnie, prawie cały przespałem, natomiast podczas lądowania nieco trzęsło, ponieważ przebijaliśmy się chyba przez 3 grube warstwy chmur, po wylądowaniu leje jak diabli, może to i dobrze bo przynajmniej nie żałujemy że nie mamy czasu aby wyjść na miasto trochę pozwiedzać.
Odprawę Emigration przechodzimy jak zwykle bez kłopotu, 3 pytania i po 2 minutach znów jak zwykle Bardzo Uprzejmy Pan z Emigration wita nas w USA, okazało się że karty z Emigration, których zapomnieliśmy zabrać i o które było tyle hałasu, że bez nich nie wpuszczą nas ponownie do USA, zupełnie nie były potrzebne, nikt się o nie, nie pytał, oddamy je jak będziemy wylatywać z USA do Europy
Przesiadamy się na lot do Nowego Yorku o godz. 10.10, przed nami kolejne kilka godzin w powietrzu.