Nasz prywatny przewodnik Mudi wiezie nas do wioski Trunyan, gdzie przesiadamy się na łódkę i płyniemy do wioski zmarłych...
Znajduje się tam "święte drzewo", pod tym drzewem są składane ciała zmarłych. Jest to dziwne, ponieważ ciała znajdują się na powietrzu, wystawione na słońce deszcz, a mimo wszystko nie ma fetoru psującego się ludzkiego ciała. Dookoła symbolicznych grobów tubylcy zmarłym składają ofiary w postaci świeżych owoców, misek, kubków, Coca Coli, czyli w/g nich wszystko to co zmarły chciałby pewnie mieć w zaświatach...
Miejsce to jest bardzo dziwne, dla nas tym bardziej dziwne i fascynujące ponieważ wszędzie leżą ludzkie czaszki, kości... jakieś dziwne nieznane inskrypcje i związane z tym rytuały, jest to prawdziwe miejsce pochówku osób z lokalnej społeczności... od razu widać że turyści w to miejsce raczej nie trafiają zbyt często...
W drogę powrotną ruszamy znów na dachu naszego Jeepa, jest znów ekstremalnie i trochę niebezpiecznie... ale cóż, ahoj przygodo :)