podróż była pełna wrażeń, mijamy niesamowite GRILE przy których pasą się owce, po to aby za chwilę trafić na ruszta i skończyć jako Kebab, stacje bęzynowe które nie znają przepisów BHP, po prostu widzimy codzienne życie Tunezji... jesteśmy tym oszołomieni
dojeżdżamy do Matmaty, słynna miejscowość ponieważ to tutaj George Lukas kręcił kilka epizodów z Gwiezdnych Wojen... C3P0 ani R2, ani nawet Darth Wadera nie spotykamy ale i tak nam się podoba...
jedziemy na obiad do Tunezyjskiej karczmy... szybko zjadamy i urywamy się na zwiedzanie, Niemcy znów na Nas krzywo się patrzą... ale co nam to przeszkadza, najemy się do syta w hotelu na kolacji... idziemy na wioskę, przez przypadek wchodzimy komuś do domu i na posesję, gdzie odpoczywają wielbłądy... kobieta nas częstuje kawą ale odmawiamy bo zaraz odjeżdża autobus... szkoda...
tym razem się na spotkanie nie spóźniliśmy, ale Niemcy coś brzęczą pod nosem o Italiańcach, nie połapali się z kąd jesteśmy bo miedzy sobą rozmawiamy po polsku lub włosku, z turystką z Francji po Francusku, a z Pilotem po Włosku lub Angielsku... oni po prostu zbaranieli... ale ponieważ mówiliśmy iż mieszkamy w Rzymie, pewnie uznali że musimy być Włochami i dlatego psioczyli na Włochów... nie wiedzieli iż niemiecki też rozumię... bardzo mieli głupie miny jak w ostatni dzień ładnie się z nimi pożegnałem po niemiecku... szkoda że wówczas nikt nie zrobił im zdjęcia :-)
Odwiedzamy jeszcze domy mieszkalne Berberów są to wykute w skale jaskinie.
Pilot też się poprawił... zanim Niemcy wysiedli, poinformował Nas o której jest odjazd i już Nas nie było... tak już było do końca... czegoś go nauczyliśmy