Do Bangkoku dolecielismy bardzo spokojnie... Airbus A380... samolot bardzo nowoczesny, ogromne wrazenie kiedy sie patrzy od srodka na jego ogromne skrzydlo, ktore wydaje sie prawie nie konczyc, w klasie Ekonomic miejsca na nogi duzo wiecej niz we wszystkich innych samolotach ktorymi latalismy, luki na bagaz podreczny ogromne, a multi media... wybor filmow, muzyki, gier, kamery poklarowe i kamery na zewnatrz samolotu... wszystko w najlepszym wydaniu... podczas startu jednak czuje sie jego wielkosc, wydaje sie ze moment kiedy ta Bestia sie oderwie od ziemi nigdy nie nastapi... natomiast ladowanie rewalacja... wogole nieodczuwalne
W Bangkoku z Lotniska na Khaosan Road dostajemy sie tradycyjnie Autobusem Miejskim... Autobus 556 na Khaosan juz nie jezdzi, trzeba jeczhac z przesiadka Autobusem 555 do Dindaeng Rd i tutaj sie przesiasc na Autobus 171 lub 12... po 2 godz jazdy jestesmy na Khaosan...
W naszym hotelu gdzie spalismy rok temu nie bylo juz wolnych pokoi, wiec Sprawdzilismy „POZYTYWNIE” hotel KHAOSANROAD PALACE, pokoje czysciutkie, klima dziala... wszystko jak najbardziej OK
Samo Khaosan Rd juz nie robi na Nas takiego piorunujacego wrazenia jak Rok temu, ale milo jest tutaj wrocic... chociaz w tym roku widac sporo patrolujacej Policji czego nie bylo Rok Temu... idziemy na spacer w kierunku Golden Mountain...
Z Asia i Kamilem spotykany sie o 17.00 i jedziemy TukTukiem w 4 osoby (100 Bat) na taras widokowy najwyzszego Budynku Tajlandii (Bilet 250 Bat w cenie drink na 84 pietrze), widoki Piekne natomiast Taras widokowy obraca sie do okola wiec mozna stojac w miejscu podziwiac panorame calego Bangkoku
Nastepnie jedziemy do dzielnicy czerwonych Latarni PATPONG na slynne PING PONG SHOW, naganiaczy jest sporo, ostarìtecznie decydujemy sie na jeden ze spektaklow, (Wstep GRATIS) placi sie za 1 piwo lub Drinka 300 Bat od osoby i mozna ogladac SHOW do woli, a dokladniej dopuki sie nie skonczy piwo, Laski Nawet... Nawet... najwazniejsze ze nie ryczace 50-ki...
Ping Pong Show... Tajski dziewczyny strzelaja z CIPKI lotkami do Balonow, strzelaja pileczkami PingPongowymi, wyciagaja z ... tasemki, butelki, cipkami zdmuchuja swieczki z tortu, czu gwizdza gwizdkiem... ogolnie Show OK... 2 raz bysmy nie poszli ale aby zobaczyc pierwszy raz to OK... z lokalu wychodzimy bez zadnego zaczepiania, czy zadania doplaty... (Kamil z Aska rok temu prawie uciekali z lokalu bo im policzyli za jakies pierdoly dodatkowe, wstep, drink, etc... 5000 Bat, wiec byli uprzedzeni, ale na szczescie tym razem nie bylo niemilych niespodzianek...
Wracamy na KhaoSan... spacerujemy po ulicy, wcinamy jedzonko z Gar Kuchni... jest SUPER, nastepnie idziemy do nas do Pokoju i przy „odkarzaczu z Whisky” siedzimy do 5 rano...
P.S. Nastepne wpisy prawdopodobnie dopiero po powrocie do Bangkoku bo w Birmie jest ponoc kiepsko z Internetem...