Rano sniadanko w hotelu nadzwyczaj smaczne... wliczone w cene noclegu
Jedziemy na zwiedzanie Bagan... po drodze zatrzymujemy sie w wytworni wyrobow i naczyn z Bambusa, kupujemy pamiatki i jedziemy zaczac zwiedzanie od Panoramy Bagan...
Widok ze swiatyni zachodzacego slonca jest powalajacy, jak okiem siegnac na horyzoncie wszedzie setki, tysiace swiatyn i pogod, mniejszych i wiekszych... w czasach swietnosci Bagan bylo ich 10 razy wiecej, ale i dzisiaj liczba 2200 swiatyn na tak malym obszaze jest powalajace... zwiedzamy kolejne swiatynie... wszystkie bardzo ciekawe...
W jednej ze swiatyn ma miejsce maly wypadek, potknolem sie i przewrocilem razem z aparatem ktory polecial w dol o dobre 4-5 metrow, na pierwszy rzud oka wygladalo to bardzo groznie, ale ostatecznie sie okazalo ze szlak trafil troche obiektyw szerokokatny, ktory nadal robi dobre zdjecia ale nie dziala zoom i Autofokus... aparat na szczescie nie ucierpial... mamy wiecej szczescia niz rozumu bo bez Aparatu to cale wakacje szlag by trafil... nie przeboleli bysmy nie mogac robic zdjec... na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze, obiektyw szerokokatny lekko uszkodzony ale czaly czas robi ladne zdjecia, standartowy obiektyw zabralismy tez wiec mamy na zmiane obiektyw z zoomem... nie jest zle...
Zwiedzamy swiatynie za swiatynia... oraz po poludniu jedziemy do lokalnej wioski zobaczyc jak zyja tutaj ludzie... gospodarstwa bardzo biedne, zwykle skladajace sie z tylko jednego budynku bambusowego z jedna tylko izba w ktorej mieszka cala rodzina, oraz podworkiem gdzie suszy sie na sloncy orzeszki ziemne, lub kawe, lub inne plody natury, chmara usmiechnietych dzieciakow biega za nami po wiosce, ludzie bardzo mili, pozdrawiaja nas bardzo serdecznie, na koniec idziemy pod sklepik w wiosce, za nami ogonek z okolo 30-40 dzieciaczkami... w sklepiku kupujemy wszystkie cukierki jakie maja, czyli az 3 packi, jeszcze jakies inne slodycze i dzielimy wszystko miedzy dzieciaczki ktore w kilka sekund ustawiaja sie grzecznie w kolejke... niesamowite jest to jak te dzieci potrafia sie dzielic slodyczami miedzy soba, sa niesamowicie grzeczne i przedewszystkim non stop usmiechniete i naprwade szczesliwe... wizyta w tej wiosce to najwspanialsze przezycie dzisiejszego dnia...
Po wizycie w wiosce jedziemy podziwiac zachod slonce z jednej ze swiatyn... jednak ogromna chmura na horyzoncie popsula spektakl... do hotelu wracamy juz po zmroku, po drodze jeszcze odwiedzajac sklep gdzie za 11,000 Kipow kupujemi 1,5 l szkocka Whisky... wkoncy trzeba sie wieczorek odkazac, tym razem odkazanie trwa do 1 w nocy...