Było ciężko, ale udało nam się wstać wcześnie rano, więc pojechaliśmy do Woodstok, czyli miejsca gdzie w szczerych polach w 1968 roku zorganizowano po raz pierwszy w historii Festwal muzyczny Woodstok, a na festiwalu grały takie gwiazdy jak Jimi Henriks, Arletha Franklin, Blues Band, The Dors i wiele późniejszych wielkich gwiazd muzyki…
Dzisiaj tak jak i przed laty na okolicznych łąkach są organizowane latem, koncerty pod gołym niebem, jest tutaj kamień pamiątkowy oraz muzeum (wstęp 15.00 USD) poświęcone pierwszemu koncertowi z udziałem wielu gwiazd muzyki i kilku tysiącom fanów którzy zjeżdżali tutaj z całej Ameryki… muzeum jest bardzo ciekawe, są zdjęcia archiwalne, oryginalne filmy, ekspozycje multimedialne oraz eksponaty z tamtych czasów jak np. Autobus, czy Wolkswagen Garbus pomalowany w barwy hipisowskie z tamtych czasów… muzeum godne polecenia, ponieważ można w nim poczuć ducha tamtych czasów co się nie zdarza zbyt często w tego typu muzeach…
Z Woodstok wracamy do Monticello na obiadek w typowym amerykańskim barze, tak amerykańskim, że mógłby bez problemu służyć, jako sceneria do jakiegoś filmu rodem z Holywood, którego akcja się dzieje gdzieś na dalekiej amerykańskiej prerii… jedzonko bardzo dobre, a porcje jak zwykle gigantyczne… robimy jeszcze kilka fotek w miasteczku Monticello i o godz 13.05 wsiadamy w Autobus do New Yorku, (cena biletu 20.00 USD), ponieważ dzisiaj idziemy wieczorkiem najpierw na koncert Andre Rieu, a potem za zabawę Andrzejkową organizowaną na Green Point przez „babcie Jadzie”