Lot minął szybko i spokojnie, podczas startu w Nowym Yorku była piękna pogoda i Manhattan było widać jak na dłoni…
Już gdzieś nad Bahamami lecimy nad gęstymi chmurami, więc nic nie widać, jednak tuż nad wyspą New Prowidence, nagle chmury się skończyły i pod nami widać piękne błękitne wybrzeże Bahamów
Po wylądowaniu idziemy do stanowiska odpraw, już na lotnisku jest miły karaibski klimat, stojąc w kolejce do odprawy przygrywa Bahamska Kapela w rytmie karaibskim… bardzo miła niespodzianka już na lotnisku… Imigration to tylko formalność, żadnych zbędnych pytań, pytali tylko czy mamy większe ilości alkoholu lub papierosów…
Wynajmujemy auto z wypożyczalni DOLARS za 63 USD za dobę… trochę niespodzianka bo dostajemy Suzuki z kierownica po prawej stronie, ale się okazuje że prawie wszystkie inne auta mają kierownicę po lewej… idę zapytać do biura, okazuje się że Auto z kierownicą po lewo jest o 8 USD droższe, decydujemy się na małą dopłatę, ale się opłaciło bo zamiast małego Suzuki dostaliśmy bardzo ładną i wygodną toyote…
Do hotelu NASSAU PALM RESORT dojeżdżamy po 30 min… hotel niestety nie ciekawy, zamiast planowanych 5 nocy postanawiamy wziąć pokój tylko na 1 noc… pokoje niezbyt czyste, w łazience mrówki, pościel też jakaś nie doprana.
Cena pokoju 2 osobowego 99,00 USD za noc + podatek + 20 USD za 3 osobę, mimo że śpi na jednym z naszych łóżek + a na dodatek okazuje się, że w Hotelu dodatkowo mamy płacić po 11 USD dziennie jakiejś opłaty…Internet miał być FREE, a też chcą 10 USD za godz.…. ojjj, tanio to chyba tutaj nie będzie… w Hotelu Nassau Palm, cena za noc za 3 osoby, wychodzi nam 159 USD
Rozpakowujemy się w pokoju, i po chwili wyruszamy Autem na rekonesans… no i oczywiście na jedzenie… pierwszy posiłek to niestety McDonalds, ale to chyba najbezpieczniejsze chwilowo miejsce do jedzenia… nie chodzi, o jakość jedzenia, ale o sprawy finansowe, nie chcielibyśmy na dzień dobry stracić majątku w restauracji… ledwo wchodzimy do McDonalds a zaczyna lać jak z konewki, jednak po 15 min jest już po deszczu, ale chmury niestety zostają…
Następnie jedziemy do centrum Nassau, krótki spacerek po miasteczku (stolicy BAHAMAS), okazuje się, że ceny są dużo wyższe niż w USA… piwo 5 USD, obiad od 10 do 25 USD za os… mała Coca Cola 1,5 USD
Ania czuje się nie najlepiej, chyba złapała grypę żołądkową od Davide… kochanie zostaje w Aucie, a Ja i Davide, idziemy na wyspie Paradise Island, zobaczyć po ile jest wstęp do Resortu Atlantis, bo to jeden z naszych głównych punktów na Bahamach… okazuje się że wstęp jest po 125 USD od osoby, ale jest już po godz. 17 i udaje nam się wejść na teren Atlantis Adventure bez żadnych problemów… fajna sprawa, bo zrobiliśmy sobie szybki rekonesans po ośrodku… wszystko wygląda bajerancko, wszędzie ogromne akwaria z pływającymi całymi ławicami rybami, płaszczkami, niesamowite zjeżdżalnie, gdzie zjeżdża się wprost do basenu z żywymi sporej wielkości rekinami… wygląda to bardzo fajnie…
Wracamy do Auta po godzinie… Ania nadal nie czuje się najlepiej, więc wracamy powoli w kierunku naszego Hotelu, po drodze zahaczamy o darmowy Internet w McDonalds, aby zobaczyć inne możliwe hotele… nie ma nic ciekawego, lub ceny z kosmosu od 400 USD za noc… katastrofa…
Ania zostaje w Hotelu a Ja i Davide ruszamy na poszukiwanie.. znajdujemy Hotel EL GRECO, pokój czyściutki, Internet Gratis, basen ładny, Herbata, kawa, gratis non stop, cena za pokój 3 osoby 120 USD z podatkiem i bez żadnych dodatkowych opłat… jedyny mankament to, iż nie ma widoku na morze
Obok naszego hotelu znajdujemy jeszcze jeden hotelik, NASSAU JUNKANOO RESORT, cena 79 USD za pokój 2-4 osoby, 118 USD z wszystkimi opłatami, Internet gratis, kawa, herbata gratis non stop, no i wszystkie pokoje w widokiem na morze… i słynną Plaże Junkanoo, niestety nie możemy zobaczyć, jakie są pokoje, bo dzisiaj mają komplet, ale umawiamy się, że wrócimy jutro rano i się zdecydujemy.