Z rana czuje się zdecydowanie lepiej niż wczoraj, ale jeszcze mnie nieco muli… jednak zbieramy się na podbój wyspy New Providence…
Najpierw jedziemy w kierunku wschodnim, bo po tamtej stronie wyspy przebija się słońce… po drodze zatrzymujemy się w supermarkecie na zakupy, tutaj ceny podobne jak w USA... czyli tanio jak na Bahamy... robimy zakupy i ruszamy dalej.
Na Bahamach płaci się w Dolarach USA i Dolarach Bahamskich... przelicznik jest 1/1, płacąc w kasie, często resztę dostaje się po części z Dolarach USD a po części w Dolarach Bahamskich
Jedziemy na zwiedzanie, na pierwszy rzut idzie plaża w miejscowości Cable Beach, wychodzi słońce więc woda robi się co raz bardziej lazurowa, chociaż nawet kiedy nie ma słońca tez błękit wody jest bardziej wyrazisty niż w Europie kiedy świeci słońce.
Nie jest jeszcze gorąco, ale słońce co bardziej grzeje, więc jest szansa że pogoda się znacznie poprawi, następnie jedziemy do plaży Love Beach, widać tutaj jeszcze gdzie nie gdzie zniszczenia jakie zrobił huragan Sandy… jednak woda też jest bajecznie turkusowa, niebieska, lazurowa i wszystkie inne odcienie tego koloru… zresztą widać to na Fotach
Następnie jedziemy dalej na zachód, w kierunku Parku Narodowego, ale nie ma tutaj nic ciekawego, poza tym tutaj znów słońce zasłaniają chmury… postanawiamy że jedziemy tam gdzie jest słońce...