Wyruszyliśmy wcześnie rano bez śniadania, bo jednak wolimy nie czekać na pojawienie się masy turystów, szczególnie tych z grupami autokarowymi. Nie mam nic do ludzi tak podróżujących, ale kiedy taka grupa trafia w tym samym czasie w to samo miejsce to każdy chce mieć pamiątkową fotkę, przez co często ktoś komuś wchodzi w obiektyw. Grupy zorganizowane mam na co dzień, pracuje z nimi od ponad 25 lat więc unikam ich kiedy tylko mogę, Ale też tych ludzi szanuje, chociaż czasami mam ich już szczerze dość :D :D :D
Ale do Rzeczy... Z naszego pensjonatu nad rzekę jest zaledwie 500 m, można przedostać się na drugą stronę rzeki mostem, lub po kamieniach i workach z piaskiem, które są tam zostawione po to aby spokojnie i bezpiecznie dostać się także w ten sposób na drugi brzeg. Nareszcie mogę spełnić jedno z moich Marokańskich Marzeń, a jest ich TRZY - to jest pierwsze.
Kazba Ait Ben Haddou to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc w Maroku. Widziałem ją na dziesiątkach zdjęć w Internecie, na filmach takich jak "Gladiator", "Lorenz z Arabii" i wielu innych produkcjach Hollywood i... z czystym sumieniem muszę powiedzieć że NIE ZAWIODŁEM SIĘ :-)
Widoki od strony rzeki są naprawdę piękne, kazba w świetle słońca prezentuje się bajkowo i majestatycznie. Jest tak jak sobie to wyobrażałem... a niestety nie zawsze moje oczekiwania są zgodne z tym jak sobie dane miejsce wyobrażam, szczególnie te miejsca znane i słynne, często tracą na swoim uroku przez to właśnie że są znane i słynne.
Cała kazba to dzisiaj opuszczone miasteczko pustynne, ponoć kilka zabudowań jest nadal zamieszkałe, ale jednak większość pomieszczeń to pracownie rękodzielnictwa, sklepy z pamiątkami i kramiki. O tej porze roku na szczęście nie ma dzikich tłumów turystów więc spokojnie można poszwendać się po całej kazbie która jest jedną z największych i najlepiej zachowanych w Maroko.
Na szczycie znajdują się ruiny dawnej warowni, absolutnie nic szczególnego, jednak widoki z samego szczytu warte są poświecenia aby wdrapać się na samą górę. Po drodze mijamy dopiero po woli otwierające się kramy i sklepiki, jednak trzeba przyznać iż mimo tych wszystkich sklepiczków, kazba nie straciła wiele ze swojego klimatu.
Co nas mile zaskoczyło nikt na siłę nikogo nie ciągnie do swojego sklepiku, nie wciska na siłę towarów, wystarczy powiedzieć z uśmiechem, "NIE DZIĘKUJE" i zostawiają człowieka w spokoju, tak jest prawie w całym Maroko.
Wstęp do kazby Ait Ben Haddou jest płatny 10 DH/osoba i trzeba przyznać że jak na zabytek tej klasy, wpisany na listę UNESCO, to jest to chyba jeden z najtańszych wstępów na świecie. Zresztą trzeba przyznać że wstępy w całym Maroko są naprawdę bardzo tanie.
Około 11 wracamy do naszego pensjonatu, przekonani że śniadanie przeszło nam koło nosa, ku naszemu miłemu zaskoczeniu właściciel pensjonatu śmieje się z dala, mówiąc że chyba nam się podobało bo późno wracamy i zapytuje czy mamy jeszcze ochotę na śniadanie, które podaje nam w ilości XXL i wyborem takim że hotel 5* by się takiego śniadania nie powstydził.
Najedzeni i zadowoleni ruszamy dalej, po drodze za miastem po lewej stronie jadąc w kierunku Warzazate zatrzymujemy się na wzniesieni skąd roztacza się piękna panorama na Kazbe i ośnieżone gory atlas na horyzoncie