Jadąc wijącą się drogą która przecina góry Atlas w poprzek, po drodze mamy piękne widoki, imponujące góry, niezliczoną ilość serpentyn, w górę w dół. Droga nie zbyt trudna, choć częściowo w remoncie, ale bez wielkich utrudnień i niespodzianek jedziemy do przodu.
Gdyby nie fakt że jeszcze dziś rano chodziliśmy po górach w okolicy wioski Imlil, na pewno byli byśmy tymi widokami bardziej zachwyceni, a tak jest tylko podziw, jednak bez efektu wooow, i dzięki temu wiemy że decyzja o tym aby wczoraj zmienić plany i zobaczyć Imlil była jak najbardziej właściwa.
Po drodze zatrzymujemy się na dobre jedzonko w przydrożnej restauracyjce.
Przekraczamy prędkość co się kończy zatrzymaniem przez patrol policji "z suszarką", ale kończy się tylko na upomnieniu, i słowami przepraszam z mojej strony. Ze strony policji miły uśmiech i ostrzeżenie że mamy tak nie pędzić :D
Do pensjonatu Bagdad Caffe w Ait Ben Haddou docieramy juz po zmroku. Po smacznej kolacji idziemy jeszcze na mały spacerek, ale niestety jest tak ciemno że nie da się dojrzeć tego co na nas czeka jutro.