Wczoraj nabraliśmy odwagi na podbijanie Mexico w naszym stylu, czyli podróżując indywidualnie i w miarę możliwości integrując się z lokalną społecznością… w końcu tylko w taki sposób można tak naprawdę poczuć klimat danego kraju.
Od rana starałem się przez Internet kupić bilety na samolot do Mexico City w atrakcyjnej cenie, myśleliśmy nawet o Busie do Mexico City, ale szybko ta opcja odpadła gdyż przejazd zajmuje 24 godz., a na tyle straconego czasu to my pozwolić sobie nie możemy, więc ostatecznie lecimy samolotem po jutrze wieczorem o godz. 20.30. Cena lotu to 4100 Pesos za 2 osoby wraz z wszelkimi opłatami.
Z hotelu wyjeżdżamy trochę z opóźnieniem i na dodatek bez dokumentów samochodu, o fakcie tym się zorientowaliśmy na pierwszej kontroli Policji drogowej, zaraz za Cancun, na szczęście obyło się bez mandatu i łapówki, wiec jedziemy dalej, oczywiście bez dokumentów, ponieważ nie chcemy tracić dodatkowo czasu, aby wracać ponownie do Hotelu... jakoś to będzie, nie będziemy się martwic na zapas
Kierujemy się wiec w kierunku Tulum, po drodze zatrzymując się na rekonesans w Plaja del Carmen, jest to typowe turystyczne miasteczko, ale bardzo w Europejskim stylu i pełne rzeczywiście Europejczyków. Bardzo ładna piaszczysta plaża, przy której stoją hoteliki, z których wychodzi się wprost na plaże, z drugiej strony hoteli wychodzi się bezpośrednio na promenadę, przy której jest mnóstwo sklepików z pamiątkami, pubów, barów, restauracji, i wszystkiego, co może turysta z Europy zapragnąć.
Różnica w stosunku do Cancun jest ogromna, Cancun to Amerykańska mekka turystyczna, gdzie stoją potężne Residence z tysiącami pokoi, w których na miejscu są Bary, restauracje, dyskoteki i sklepiki, zazwyczaj wszystko strzeżone i ogrodzone często nawet siatką, Amerykanie siedzą w takich wioskach turystycznych, przekonani, że jak tylko wyjdą czy wyjadą gdzieś dalej po za strefę turystyczna Cancun to zaraz ich źli Meksykanie obrabują porwa, czy poćwiartują i sprzedadzą na organy… nie twierdze, że Mexico jest bezpieczne, ale nie można wpadać w paranoje… następnym razem na pewno się zatrzymamy nie w Cancun tylko w Playa del Carmen, gdzie atmosfera jest dużo przyjemniejsza i bardziej swobodna… jednak i tutaj i tam Riviera Majów jest przepiękna…
Następny krótki przystanek robimy w Akumal, nie zatrzymujemy się tutaj na długo, gdyż całe wybrzeże jest kamieniste, a dojść do niego można przez prywatne wynajmowane domy i Wille, gdzie już na wejściu są wszędzie tabliczki „Teren Prywatny - Wstęp Wzbroniony”, oczywiście złamaliśmy zakaz i nikt do nas z tego powodu nie strzelał… jednak wybrzeże nas zbytnio nie zachwyciło wiec ruszamy dalej